Forum Forum o katolicyzmie Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Kazania ks. Wojciecha LEMAŃSKIEGO Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Redemptor




Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Wto 11:34, 13 Sie 2013 Powrót do góry

KAZANIA ks. Wojciecha LEMAŃSKIEGO
(na podstawie FiM w wydaniach nr 30,31,32 z 2013 roku)

Ledwie tylko odszedł, ze strony internetowej parafii natychmiast znikły wszelkie po nim ślady. W pierwszej kolejności „Słowa na niedzielę” – podstawowe dowody winy ks. Wojciecha Lemańskiego w prowadzonym przeciwko niemu postępowaniu dyscyplinarnym.
Przewidzieliśmy ten cenzorski zabieg, dzięki czemu możemy kontynuować prezentację myśli i słów, którymi kaznodzieja śmiertelnie naraził się hierarchom.

Kościół czyli Kuria biskupia nie przestaje nękać księdza Lemańskiego nawet po jego odwołaniu. Przyjrzyjmy się dokładnie - za co.

Kuria diecezji warszawsko-praskiej wydała 21 lipca komunikat, z którego dowiadujemy się, że ks. Wojciech Lemański bezczelnie „udzielał lekcji wiernym, kapłanom oraz biskupom z pozycji oskarżyciela i tropiciela grzechów, nie mając dostępu do wszystkich aspektów spraw trudnych, bolesnych i złożonych". Anonimowy autor tego obwieszczenia podkreśla, iż wiejski duchowny „zawsze wiedział lepiej, bez koniecznego umiaru i zachowania proporcji. Stosując zasadę pars pro toto (łac. część za całość) ukazywał Kościół jako środowisko gwałcicieli, pedofilów, hipokrytów, zdzierców i pijaków. Sam kreował się obrońcą pokrzywdzonych i wykorzystywanych w Kościele, »który jest chory«, zwłaszcza w swej strukturze hierarchicznej".

Przeanalizowaliśmy dawne oraz całkiem jeszcze świeże kazania byłego proboszcza z Jasienicy.
Oto najbardziej obrazoburcze fragmenty „Słów na Niedzielę" ks. Lemańskiego:

1* „Jak przekonać o realnej obecności Jezusa ludzi zgorszonych zachłannością kleru, zrażonych tuszowaniem skandali w kościelnych krużgankach, zniesmaczonych omnipotencją kościelnych specjalistów od wszystkiego? Ilu mieszkańców naszego kraju pójdzie świętować do kościołów Święto Trzech Króli, gdy już uda się wywalczyć ten dzień jako wolny od pracy? Kogo z młodych przyciągnie ocena z katechizacji wliczona do średniej na świadectwie? Ilu ubogich, bezrobotnych i chorych będzie wspomagało Kościół, gdy zwróci się mu wszystkie majątki, jakie chciałby posiadać?" (niedziela, 26 kwietnia 2009 r.);

2* „Na konferencji prasowej w siedzibie Episkopatu Polski rozważano wyniki badań statystycznych, przeprowadzonych przez kościelny Instytut pośród polskich katolików. Ciekawe były wyniki badań dotyczące postrzegania swoich duszpasterzy przez praktykujących wiernych. Dosyć powszechne jest dostrzeganie pazerności duchowieństwa i innych moralnie wątpliwych postaw. Owce i barany nie poskarżą się na swojego pasterza, wierni, nie owce, potrafią przemówić, i to tak, że aż zaboli” (niedziela, 3 marca 2009r.);

3* Przez lata całe na orkiestrze świątecznej pomocy Jurka Owsiaka wieszano z ambon psy, odsądzano od czci i wiary przez odbiorniki katolickiego głosu w niektórych domach. Ukazywano wiernym niecne oblicze, zgubne zamiary, mroki finansowania, niemoralne owoce i Bóg wie jeden co jeszcze. Wypowiadali się hierarchowie, grzebano w życiorysach, zaglądano co poniektórym do kartoteki parafialnej i do alkowy. I co? I nic. Ludziska wychodzili z kościołów, nasłuchawszy się wszystkiego, tylko nie Ewangelii, i sypali swe wdowie grosze do skarbonek z serduszkiem. Pytano ostatnio młodych ludzi o ich autorytety i - o zgrozo - wymieniali imiona sportowców, piosenkarzy, dziennikarzy oraz oczywiście Owsiaka, a swojego biskupa czy choćby proboszcza do tego grona nie włączyli" (piątek, 21 sierpnia 2009 r.);

4* „Wyrok międzynarodowego trybunału dotyczący krzyży w salach szkolnych jednego z europejskich krajów poruszył wszystkich hierarchów, publicystów i polityków w naszej ojczyźnie. Gdy niedługo potem w świat poszła wieść o wołających o pomstę do nieba grzechach duchownych w Irlandii, ci sami ludzie - tak zatroskani o prawdziwe dobro Kościoła i współczesnego świata - założyli klapki na oczy i nabrali wody w usta. Dziś, gdy coraz mniej kleryków i nowicjuszek, a niejedna rozpoczęta budowa kościoła straszy rdzewiejącym zbrojeniem i niespłaconymi kredytami, kaznodzieje zamiast rozsiewać blask Ewangelii, opowiadają o liberalnych rządach, toruńskich odwiertach i medycznych procedurach. Może się mylę, ale wydaje mi się, że kościelni włodarze bardziej się troszczą o iluminację świątyni i podgrzewanie posadzki, niż o blask światła Ewangelii dla zgromadzonych" (niedziela, 29 listopada 2009 r.);

5* „Gdy na Stolicę Apostolską wstępował Jan Paweł II, w jego ojczyźnie rządzili komuniści. Dzieci przychodziły na katechezę do remizy strażackiej, do prywatnych domów albo na plebanię. Seminaria duchowne pękały w szwach, a siostry zakonne w Polsce trudno było zliczyć. W ogromnej większości szkół, szpitali i w żadnym urzędzie nie wisiały krzyże, za to wisiał krzyż prawie w każdym polskim domu. W Polsce mało który ksiądz mógł się wtedy zająć budowaniem kościoła, bo władze nie wydawały urzędowych zezwoleń. Księża więc spowiadali, katechizowali dzieci, nawiedzali chorych, prowadzili pielgrzymki, odprawiali adoracje. Takie były czasy. Dziś zostało komunistów akurat tylu, by ich można było dzieciom pokazywać w telewizji i straszyć nimi jak ongiś żelaznym wilkiem, albo Babą-Jagą. Mało który burmistrz, wójt czy choćby sołtys pozwoli sobie zadrzeć z miejscowym proboszczem, że o biskupie nie wspomnę. Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego nie jest dobrze? Statystyki straszą, taca coraz lżejsza, kolejne drzwi podczas kolędy miast się gościnnie otworzyć, z trzaskiem się zamykają. Większość dzisiejszych kaznodziejów przychodzi do kościoła sprzed telewizora i nie ma wiernym właściwie nic do zaproponowania ponad to, co oni sami mogą sobie obejrzeć, posłuchać czy przeczytać" (niedziela, 6 grudnia 2009 r.);

6* „Od trzynastu lat Kościół w Polsce, idąc śladem Jana Pawła II, obchodzi dzień judaizmu, który w tym roku przypada w niedzielę. Jakaż cudowna okazja, by wspomnieć w naszych parafiach wizytę papieża w rzymskiej synagodze i pod jerozolimską ścianą płaczu, i na warszawskim Umschlagplatzu. Nasi biskupi wystosowali w tym dniu do wiernych list pasterski o bezcennym dobru języka ojczystego. Zastanawiam się, czy odczytanie listu kilka niedziel wcześniej lub choćby w następną, naraziłoby ten skarb na jakieś szczególne niebezpieczeństwo" (niedziela, 17 stycznia 2010 r.);

7* „Już się Kościół w Polsce przed niewielu przecież laty boleśnie oparzył, próbując wpływać na wynik wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Zdawać by się mogło, że zdarzyło się to tak niedawno, iż tamte kompromitujące porażki nauczyły nas bezpiecznego dystansu do polityki. Nic z tego. Znów znaleźli się, nie tak znów nieliczni, występujący w obronię zagrożonej śmiertelnym niebezpieczeństwem Rzeczypospolitej. W większości są to ci sami ludzie, którzy spełniając patriotyczny obowiązek, gremialnie uczestniczyli w PRL-owskich farsach wyborczych, oddając głos na jedynie słuszną listę, jedynie słusznej partii. Dziś chcą być świętsi od papieża. Gotowi tropić, piętnować, gromić i rozdzierać szaty. Coś mi się zdaje, że dziś licznych przedstawicieli Kościoła w Polsce ręce aż świerzbią, by chwycić w ręce miecz sprawiedliwości i trochę nim powywijać. Uważajcie, bracia! Kto przez całe dziesięciolecia nie ćwiczył tym orężem, może sam siebie i Bogu ducha winnych postronnych boleśnie pokaleczyć" (sobota, 22 maja 2010 r.);

8* „Patrzę jak miliony ludzi na całym świecie na sceny sprzed Pałacu Prezydenckiego w Warszawie i zadaję sobie pytanie: czy zaowocują one wzrostem autorytetu Kościoła, gorliwością wiernych albo wzajemną życzliwością Polaków? Smród fekaliów, które obryzgały krzyż, będzie nam towarzyszył nie przez lata, ale o wiele dłużej. Rzecznik Episkopatu wyjaśniał, że pod krzyżem jest miejsce dla policyjnych negocjatorów. Jeśli tak, to być może jutro straż miejska będzie doprowadzać wagarowiczów na rekolekcje szkolne, sanepid zamknie restauracje serwujące mięso w piątek, a urząd skarbowy sprawdzi, czy wierni wywiązują się z daniny na Kościół" (sobota, 21 sierpnia 2010 r.);

9* „Słuchałem Radia Maryja. Ojciec dyrektor [Tadeusz Rydzyk] dzielił się na gorąco swoimi opiniami na aktualne tematy. Zakonnik prowadzący audycję bronił jedynie słusznej partii, która jest teraz jedynie słuszną opozycją. Co pewien czas na antenie gościli sfrustrowani dawni ministrowie, opiewając swoje osiągnięcia zaprzepaszczane przez następców. Zapewne wszystko to ważne, a może nawet wiekopomne zagadnienia. Tylko gdzie w tym wszystkim troska o królowanie Boga w ludzkich sercach i panowanie Jego sprawiedliwości? Gdzie zabieganie o zbawienie bliskich, dalekich, obcych, nieznanych? Czy w bramie wieczności zapytają na kogo glosowałeś albo jakiej służyłeś za życia rozgłośni? (niedziela, 27 lutego 2011r.);

10* „Jeden z naszych biskupów przerwał zmowę milczenia i niczym świadek koronny opowiedział, co dzieje się za zamkniętymi zazwyczaj drzwiami Konferencji Episkopatu, kurii biskupich i innych instytucji kościelnych. Smutny to obraz. Według niektórych realistyczny, dla samych biskupów zawstydzający, dla wielu wiernych przerażający. Dawny sekretarz Konferencji Episkopatu [Tadeusz Pieronek] mówi: »Na czym polegają obrady Konferencji Episkopatu Polski? Uchwalanie patronów, tytułów bazylik i wielu innych drobiazgów. Na miły Bóg, przecież trzeba się zająć ludzkimi problemami!«. W innym miejscu wspomina »siepaczy« wysyłanych przez biskupa do wskazanych proboszczów. Czyżby sława tych warszawskich księży dotarła aż do Krakowa? A może już więcej diecezji wykształciło u siebie podobnych speców od brudnej roboty? Może nowy nuncjusz apostolski wsłucha się w głos »świadka koronnego« i inne głosy zatroskanych o prawdziwe dobro Kościoła w naszym kraju" (czwartek, 16 czerwca 2011 r.);

11* „Skarbiec Kościoła pomnaża się z każdym pokoleniem i boskie obietnice są gwarancją trwałości tego procesu. Na wspomnienie skarbów Kościoła wielu ludzi ma nie najlepsze skojarzenia, a na myśl przychodzą poczynania niesławnej pamięci nieboszczki Komisji Majątkowej i tyleż wytrwałe co niekoniecznie sensownie uzasadnione zabiegi niektórych biskupów, przeorów i opatów, celem odzyskania, pozyskania za symboliczną złotówkę, przejęcia w wieczystą dzierżawę na potrzeby kultu albo wręcz wyłudzenia za „Bóg zapłać" gruntów, zabudowań czy ekwiwalentu w gotówce. Często, aż nazbyt często jednak, te srebrniki, talenty, denary i inne złote półrublówki stają się dla ludzi Kościoła, i w ogóle dla ludzi, młyńskim kamieniem uwiązanym własnoręcznie u szyi" (sobota, 23 lipca 2011 r.);

12* „Pod patronatem Konferencji Episkopatu Polski powstał Komitet ds. Dialogu z Niewierzącymi. Zajrzałem na oficjalną stronę Episkopatu i zadrżałem. Chudy ten komitet w porównaniu z innymi, ale to jeszcze nie kłopot; może biskupi uznali, że niewierzących w Polsce nie tak znów wielu, to i komitet pięcioosobowy wystarczy. Ale na czele stoi wsławiony niedawno swoim listem otwartym biskup włocławski [Alojzy Mering], Ten sam, który publicznie grzebie w życiorysach, posyła do okulisty, piętnuje gazety za użyczanie łamów dla myślących inaczej niż ksiądz biskup. Niewierzącym radziłbym, aby zamiast wkraczać na drogę dialogu z takim komitetem, przemykali gdzieś opłotkami na spotkanie Najwyższego. Wiele wskazuje na to, że z Nim łatwiej przyjdzie im się porozumieć niż z przedstawicielami ziemskiej delegatury” (sobota 19 listopada 2011r.);

13* „Przed jasnogórskim szczytem zgromadziła się wielotysięczna rzesza, by świętować kolejne urodziny Radia Maryja. Byli ojcowie Redemptoryści, biskupi, politycy. Ksiądz biskup [Stanisław] Stefanek wygłosił długą i treściwą homilię, nawiązując i do przypowieści o siewcy, i do realiów życia w naszej Ojczyźnie. Mówił o rodzinie oraz o obronie życia od chwili poczęcia, mówił coś o rozkrzyczanych ptakach drapieżnych i krzesłach ministerialnych. Przywoływał osobę i nauczanie wielkiego siewcy naszych czasów - Jana Pawła II. W tym samym czasie wierni łomżyńskiej diecezji znów zostali bez ojcowskiego pouczenia wobec kolejnej rocznicy tragicznych wydarzeń czerwca i lipca 1941 roku na tych ziemiach. Najdramatyczniej wołają o pouczenie porośnięte chwastami, osypujące się ze starości, omijane z daleka przez miejscowych mogiły ofiar tamtych wydarzeń. Jan Paweł II spojrzał na Żydów okiem wiary i jaka szkoda, że nawet wśród swoich rodaków, wśród wiernych Kościoła, wśród biskupów, znajduje tak niewielu naśladowców" (23 lipca 2011);

14* „Bóg nie potrzebuje krzyżowców. Ani tych sprzed wieków ogniem i mieczem zwalczających innowierców, ani tych współczesnych, z bogoojczyźnianą frazeologią na ustach. Ci, okryci płaszczami z krzyżem, zwieńczeni mitrami i wyposażeni w walor namaszczenia, częstokroć stanowią kolejną przyczynę zatroskania Boga. Jeden z naszych polskich biskupów podczas spotkania z wiernymi próbującymi wyłożyć swoje racje na temat jakiejś kwestii dotyczącej ich parafii rzekł: »Ja jestem biskup wyznaczony przez Ojca Świętego. Ja mam asystencję Ducha Świętego. Wy macie słuchać i wypełniać przekazaną przeze mnie wolę bożą!«. Na takie dictum lud wierny pokornie powrócił do swej parafii. Co zabrali w swych sercach z apostolskiego pałacu? Ugruntowali się w wierze, zbudowali pokorą biskupa, umocnili w wierności, czy wręcz przeciwnie?" (7 sierpnia 2011);

15* „Podczas jednej z naszych rozmów ksiądz arcybiskup [Henryk Hoser] zachęcał, bym nie mówił tak głośno i publicznie o trudnych sprawach, z którymi los mnie zetknął na różnych etapach mojego życia i kapłańskiego posługiwania. Kościół przez całe wieki trudne sprawy rozwiązywał w zaciszu kurialnych gabinetów. Skutki takiej „roztropności" przychodzi dziś dźwigać wielu Kościołom lokalnym, w sensie finansowym, prawnym, organizacyjnym, że o zaufaniu społecznym nie wspomnę. Stare sprawdzone mechanizmy w sensie dosłownym „diabli wzięli". To znaczy wzięli je w swoje ręce przeciwnicy Kościoła i wywijają nimi na wszystkie strony, wytykając zakłamanie, niesprawiedliwość, obłudę, zachłanność oraz wiele innych przywar, w walce z którymi Kościół powinien zawierać koalicje, zwoływać pospolite ruszenie, zachęcać do walki i dostarczać amunicji. Zamiast tego dostrzegamy liche bastiony i okopy obsadzone przez nielicznych obrońców, gotowych bronić do upadłego oprawców, którzy nie są tego warci. Kościół ma obowiązek stawać w obronie każdego prześladowanego, ale jak uczy historia, nie podołał temu zadaniu wobec ofiar: niewolników, Żydów, Tutsi, zaś postawa Kościoła wobec sprawców tamtych zbrodni do dziś budzi zażenowanie i niepokój" (7 września 2011);

16* „Czytałem komentarz autorstwa redaktora [Tomasza] Terlikowskiego pisany na gorąco tuż po ogłoszeniu sukcesu wyborczego Janusza Palikota i jego formacji. Hamulce puściły, zasłona opadła, bez ogródek, plugawo zareagował autor ongiś głoszonej tezy, iż „Polska jest ustami Boga". Przynajmniej dla niektórych głos pana redaktora i środowiska, które reprezentuje, utożsamiany bywa z głosem człowieka konserwatywnego, przywiązanego do tradycji Kościoła w Polsce. Jeszcze brzmią mi w uszach jego opowieści o skuteczności małżeńskiej modlitwy zanoszonej do Boga wobec relikwii. Jeszcze dobrze pamiętam, jak występował w obronie krzyża oraz wartości chrześcijańskich, i obecności osób wierzących w życiu politycznym, a także publicznym.
A oto nagle, w obliczu mało przyjemnej informacji, jego głos zabrzmiał wulgaryzmami, które nie wyrwały się człowiekowi wzburzonemu, ale poszły w świat jako wpis wstukany na klawiaturze komputera" (22 października 2011);

17* „Bardzo ważny arcybiskup (Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu - dop. red.) ogłosił, że niewierzący dzielą się na zawinionych i niezawinionych. I że z tymi pierwszymi Kościół rozmawiał nie będzie. Tą wypowiedzią hierarcha podwójnie zadarł z Najwyższym. Po pierwsze, biorąc na siebie niewykonalne dla człowieka zadanie rozróżnienia jednych niewierzących od drugich. Po drugie zaś, zwalniając się z obowiązku przypomnianego ostatnio przez papieża Benedykta XVI, by słuchać, co Bóg ma Kościołowi do powiedzenia przez takich niecertyfikowanych niewierzących. Niejeden raz ksiądz arcybiskup odważnie i bezkompromisowo wypowiadał się jako głos Kościoła w Polsce. Kiedyś nawet przeciwstawił się poprzedniemu papieżowi, wzywając wiernych do odrzucenia akcesji Polski do Unii Europejskiej. Drugi, równie znany biskup (Wiesław Mering, ordynariusz diecezji włocławskiej - dop. red.), w wywiadzie udzielonym wrażemu »Tygodnikowi Powszechnemu« poszedł jeszcze dalej. Podpowiadał, by nauczania Ewangelii nie brać zbyt dosłownie. Ten gotów stawić czoła nie tylko papieżowi, ale i samemu Jezusowi posyłającemu Kościół na poszukiwanie zabłąkanych owiec. W całym tym wywiadzie przebiera ksiądz biskup w słowach Jezusa niczym w ulęgałkach. Do tego, że tak traktuje ludzi, już nas zdążył przyzwyczaić swoimi wypowiedziami, ale żeby pouczać Nauczyciela z Nazaretu, to już nie tyle odwaga, co tupet" (9 grudnia 2011);

18* „Temat pieniędzy, zwłaszcza w Kościele, jest na tyle drażliwy, że jednym zdaniem łatwo nacisnąć jednocześnie na kilka odcisków, narazić się wielu, licznych zaniepokoić, wyrwać z letargu, a nawet dotknąć do żywego. Nasi biskupi czujnie strzegą doczesnych dóbr Kościoła publicznie i głośno występując w ich obronie. Szkoda, że nie zabrzmiał ten głos równie dobitnie w obronie ludzi wypędzanych z ich domów, pozbawianych dorobku całego życia, rozkułaczanych, nacjonalizowanych, przesiedlanych, odzieranych z własności i godności, poniewieranych przez okupantów tej czy innej maści. Wtedy odwaga naprawdę kosztowała, a odważnych trudno było usłyszeć. Dziś w obronie własnych przywilejów gotów przemawiać każdy, choć już nie każdy ma ochotę tego słuchać" (9 marca 2012);

19* „Jednego z naszych biskupów spotkałem na terenach ZSRR w czasach, gdy jeszcze biskupem nie był. Widział to, co i ja widziałem. Kościoły zamienione na więzienia, magazyny, fabryki. Spotykał księży więzionych długie lata za odprawienie mszy świętej. Chrzcił w zamkniętych domach przy szczelnie zasłoniętych oknach. Widział Kościół prześladowany. Ostatnio przeczytałem jego płomienne przemówienie o tym, jak polski rząd prześladuje Kościół w Polsce. Może czas zacząć zażywać bilobil (suplement diety poprawiający sprawność umysłową - dop. red.), księże biskupie?" (24 marca 2012);

20* „Jak w tym roku Kościół w Polsce przeżywał będzie Niedzielę Męki Pańskiej i dni Wielkiego Tygodnia? Czy znów zabrzmią w katedrach surmy bojowe wzywające do pogromu wrogów Kościoła? A może choć jeden z arcypasterzy założy włosienicę i na kolanach poprosi w imieniu wspólnoty Kościoła o wybaczenie? Czy chociaż w te dni rozważania Męki Pańskiej potrafią się nasi uczeni w Piśmie i arcykapłani, starsi ludu powstrzymać od liczenia procentów, promili, milionów, miliardów, zapłaty, odszkodowań, należności oraz rekompensat? Jezus dźwiga krzyż ulicami naszych wiosek, miast i miasteczek, a Kościół zamiast mu w tym dźwiganiu pomóc, odbywa narady, zwiera szyki, liczy miecze, tropi wrogów, podejrzliwie wygląda zdrajców i oczywiście liczy srebrniki" (1 kwietnia 2012);

21* „Wielu specjalistów od złego ducha szuka go w puszkach z napojami, w tekstach piosenek, tropi jego tajnych i jawnych współpracowników. Dziś egzorcyści, zamiast chronić decyzyjne centra Kościoła przed zakusami złego ducha, wyruszają na łowy i w celach prewencyjnych demaskują, odzierają z kamuflażu, a czasem nawet podejmują obronę przez atak. Wobec ogłaszanej przy każdej sposobności wszechobecności szatana można na jego konto zrzucić nie tylko wszelkie plugastwa i zbrodnie tego świata, ale nawet własne »osiągnięcia« w tej dziedzinie przedstawicieli najprawdziwszej wiary i jej ziemskich funkcjonariuszy. Szatan stał się dla wielu chłopcem do bicia. To nie ja, to szatan, sam diabeł kazał mi to zrobić, jam był tylko bezwolnym narzędziem w jego ręku. Tak mówią przed sądem najwięksi zbrodniarze, tak tłumaczyli rzeź w Rwandzie miejscowi misjonarze, tak tłumaczą kolejne skandale spowodowane przez ludzi Kościoła rzecznicy kurii. A przecież według nauczania naszej katolickiej dogmatyki szatan został już pokonany. Nie jest dla Kościoła groźnym przeciwnikiem. On może zaledwie utrudniać nam drogę do wiecznego królestwa prawdy i pokoju. Skąd więc to powtarzające się co pewien czas larum? Skąd te katastroficzne diagnozy, prognozy, apele?" (16 września 2012);

22* „Rozmawiałem z księdzem biskupem. Wielu zna go z mediów, słyszało jego publiczne wypowiedzi, czytało zapis jego poglądów na różne sprawy. Rewelacyjna pamięć, elokwencja, dowcip, wiedza w wielu dziedzinach - z takim człowiekiem rozmawiać to i zaszczyt, i przyjemność. Wszystko byłoby cudownie, gdybyśmy w końcu nie doszli do tematu relacji z Żydami. Ton głosu mojego rozmówcy zmienił się momentalnie. Starannie dobierane słowa zastąpił potok trudny do opanowania. Żydzi są winni wszelkiemu złu świata, i to od starożytności aż po czasy współczesne. Oberwało się Żydom krzyczącym przed Piłatem, żydokomunie, amerykańskim bankierom, policjantom w getcie i wreszcie „wszawym brudasom". Nawet nie próbowałem przerywać. Biskup mówił za dwóch albo i za trzech jednocześnie. A na zakończenie, gdy już słów albo i sił zabrakło westchnął głęboko i dodał: - A jak coś z tej rozmowy opublikujesz, to cię zniszczę. Chwilę trwało milczące milczenie. Kończąc rozmowę spokojnym już głosem powiedział: - I w ten sposób ktoś wreszcie rozwiąże nasz problem z księdzem Lemańskim” (23 września 2012)

Prezentujemy trzeci i ostatni odcinek „Słów na niedzielę" ks. Wojciecha Lemańskiego. Kaznodzieja został definitywnie skreślony przez kościelny establishment za to, że mówił...

23* „My, ludzie Kościoła, do dziś nie potrafimy jasno określić teologicznego znaczenia chrztu mimo wielowiekowych badań nad tym zagadnieniem. Dziś mój seminaryjny kolega reprezentuje Stolicę Apostolską w jednym z odległych krajów jako nuncjusz. Co odpowie w imieniu Kościoła na pytanie o to, czy chrzest w Jordanie obmywał z grzechów, czy też nie? A co odpowie inny przedstawiciel tegoż Kościoła zapytany, jaki będzie wieczny los krwawych mężów wyruszających na wyprawy krzyżowe i wyposażonych w papieskie obietnice odpuszczenia grzechów? Jaki będzie wieczny los ich pogańskich lub innowierczych ofiar, których jedyną winą było to, że znaleźli się na drodze tamtej krzyżowej nawałnicy? Słyszę przedstawicieli Kościoła, którzy autorytatywnie, to znaczy głośno i z naciskiem, wypowiadają się w kwestiach, w których z racji swego wykształcenia, wiedzy, umiejętności i rozeznania nie powinni się raczej wypowiadać.
Zasiądźcie, hierarchowie, nad księgami świętymi, które Bóg powierzył Kościołowi. Nie waszą rzeczą badanie gwiazd i komórek macierzystych, zakrzywienia czasoprzestrzeni, genetycznie modyfikowanych struktur. Meandry polityki, ekonomii, kryminalistyki, awiacji czy socjologii trudne są do zgłębienia nawet dla specjalistów, którzy zęby i nie tylko na tym zjedli" (13 stycznia 2013);

24* „W jednej z polskich diecezji, a wyczytałem, że nie tylko w tej jednej, wydano dekret, iż emerytowani księża mają się wynieść ze swojej parafii do domu starców albo poszukać sobie innej parafii, która ich przygarnie. Zgromadziłeś przez lata wiernych, którzy stali się parafialną rodziną. Razem zbudowaliście kościół. Posadziliście wokoło drzewa. Teraz z tego wspólnego domu wynoś się, dziadku. Rozmawiałem z wieloma spośród nich. Są rozżaleni, zniechęceni i czują się niepotrzebni. Poczuli się oszukani i odepchnięci. Niejedno serce starego księdza odchoruje albo i nie przeżyje takiej eksmisji. Od kogo teraz uczyć się będą parafianie szacunku dla starych ludzi i opieki nad nimi? Czy taki biskup kolejnym swoim listem lub homilią przekona wiernych, że starzy ludzie nie są ciężarem, że mają prawo dożyć śmierci w godnych warunkach, pośród bliskich. A swoją drogą ciekawe, jak wielu biskupów emerytów zamieni pałac biskupi na pokoik w domu kapłańskiej starości. Starość sama w sobie jest trudnym życiowym doświadczeniem. Czy naprawdę musimy ją czynić sobie nawzajem ciężarem nieznośnym?" (2 lutego 2013);

25* „Proste, jednoznaczne wyroki są czymś niezwykle pożądanym, oczywiście w stosunku do naszych wrogów, przeciwników, adwersarzy. Ocena pamiętnej rzezi Ormian z początków poprzedniego wieku jest niemal jednoznaczna wszędzie, poza Turcją. To, co mówią i myślą na temat zbrodni w Jedwabnem i Wąsoszu prawie wszyscy postronni obserwatorzy, wyraźnie odbiega od ocen i odczuć, które rodzą się na samo wspomnienie tamtych wydarzeń w sercach mieszkańców tych miejscowości. Jest pośród ludzi bardzo rozpowszechniona skłonność do piętnowania i zakreślania wyrazistą linią błędów innych, przy jednoczesnej wyrozumiałości i rozmywaniu takich samych czynów, jeśli były one naszego autorstwa.
Przestępstwa ludzi Kościoła bywają przez nich samych nazywane grzechem, z obowiązkowym dopowiedzeniem, że przecież wszyscy jesteśmy grzesznikami. Dokładnie taki sam czyn, dokonany przez ludzi spoza Kościoła, jest dla hierarchów czynem domagającym się publicznego napiętnowania dla wspólnego dobra" (3 marca 2013);

26* „Jeden z naszych biskupów wypominał niewierzącym, że w czasie stanu wojennego pchali się do zakrystii, a teraz jakoby porzucili Kościół, a nawet wytaczają przeciw niemu »armaty«. Niesprawiedliwe słowa. Na dokładkę wypowiedziane publicznie, i to przez hierarchę. Takie słowa rzucają cień na cały Kościół. Po co zostały wypowiedziane? Jakie dobro przyniosą i komu się przysłużą? Kto po tych słowach będzie jeszcze chciał słuchać tego hierarchy? Niewierzący, przynajmniej niektórzy z nich, przytulili się do Kościoła w trudnym czasie stanu wojennego. Wtedy zazwyczaj nikt ich nie pytał, skąd i po co przybyli. Traktowano ich jak swoich, którym jest trudno, którzy są w potrzebie. Oczywiście nie wszędzie i nie wszystkich. Byli wśród ludzi Kościoła i tacy, którzy już na progu robili egzamin z katechizmu. Tylko głupiec będzie dziś wypominał udzieloną ongiś gościnę... W ostatnich dniach, a przecież te niespecjalnie odbiegają od poprzednich, glos Kościoła w Polsce brzmi mało zachęcająco. Przygany, krytyka, oskarżenia, strofowanie, groźby, piętnowanie, pouczanie. Czy po takiej dawce Dobrej Nowiny »na ostro« ktoś z zewnątrz zechce cierpliwie czekać na łaskawe słowa pochodzące od naszych złotoustych?
Przysłuchajmy się, co ludzie Kościoła w Polsce mają do powiedzenia dzieciom poczętym za pomocą procedury in vitro i ich rodzicom. Jakim słowem raczą wiernych i niewiernych żyjących w związkach niesakramentalnych. Jakim pokarmem duchowym karmią rodziny rozbite, maltretowane żony i dzieci, wykorzystywanych seksualnie. Co te usta Kościoła mówią do kibiców, do kiboli, do anarchistów, do feministek i do zielonych. Jakim ciepłym słowem raczą narkomanów i zarażonych HIV. Co mają do powiedzenia zgorszonym wypowiedzią hierarchy, zachłannością proboszcza, chamstwem odwiedzającego po kolędzie, promilami wyciekającymi spod sutanny lub habitu" (10 marca 2013);

27* „Czego możemy spodziewać się ze strony wrogów czy nieprzyjaciół, podpowiada życiowe doświadczenie. Zaś postawa i zachowanie przyjaciół może nas boleśnie zaskoczyć. Bezpośrednia bliskość wielkich ludzi tego świata, pełnych mądrości, prawych, po prostu świętych, nie gwarantuje niestety takich walorów u najbliższych nawet ich współpracowników. Może to jeden z powodów, że bywali papieże święci i podli, biskupi mądrzy i głupi, zakonnicy godni naśladowania i ci godni pogardy. Sutanna i habit mogą w niektórych kręgach kulturowych stanowić gwarancję nietykalności, czy choćby daleko idącej pobłażliwości ze strony organów prawa. Kościół stanowił w swojej historii azyl dla ludzi, którym groziło realne niebezpieczeństwo, ale też dawał schronienie zbrodniarzom poszukiwanym dla wymierzenia im sprawiedliwości. W wielu kuriach biskupich zamiast poszukiwać za zamkniętymi drzwiami sposobów pomocy ofiarom skrzywdzonym przez duchownych, robiono wiele, by niewygodne, kompromitujące Kościół, wstydliwe, czy wręcz zbrodnicze fakty ukryć i zatuszować. Tamto pierwsze spotkanie apostołów za zamkniętymi drzwiami zdaje się być zupełnie bezowocne i pozbawione sensu. Nawet opublikowany po latach komunikat ewangelisty Jana o tym spotkaniu stawia pierwszych biskupów w niespecjalnie dobrym świetle" (7 kwietnia 2013);

28* „Jeden rodzimy samozwańczy przewodnik (rzecz o Tomaszu Terlikowskim - dop. red.) wymyślił termin »katolicy bezobjawowi«. To ci, którzy nie plują na innowierców, na homoseksualistów, na zwolenników obecnie rządzących. Tacy, co mają dwoje lub jeszcze mniej dzieci, nie czytają »Naszego Dziennika«, nie podpisali się pod petycją o uznanie Telewizji Trwam za oficjalny głos Kościoła w Polsce i okolicy. Oni nie wypatrują na twarzy spotkanych dzieci żadnej bruzdy, po niedzielnej mszy idą do hipermarketu, wybraliby się na Stadion Narodowy, ale nie na nabożeństwo, tylko na kolejny koncert podstarzałej Madonny. To tacy wierni, którzy nie głosują na jedynie słuszną partię, a widząc pijanego księdza wsiadającego do samochodu, nie uśmiechają się z wyrozumiałością, tylko dzwonią do gazety, bo miejscowi policjanci mogliby uznać, że nic się nie stało. Nasz rodzimy przykładny katolik uwierzył, że nie jest zwykłą owcą, ale kimś w rodzaju nieodzownego pomocnika Pasterza. Nie nasłuchuje głosu od katedry Piotrowej, to znaczy nasłuchuje, ale tylko wtedy, gdy papież jest tego samego zdania, co nasz rodzimy inkwizytor. On ma tyle różnych doniesień ze wszystkich zakątków owczarni, że nadąża z komentowaniem tylko dlatego, że rzecznik prasowy Episkopatu nie nadąża" (21 kwietnia 2013);

29* „Sprawny funkcjonariusz Kościoła może w odpowiednich uwarunkowaniach zabezpieczyć materialną bazę dla różnorakich działań organizacyjnych, propagandowych, edytorskich, szkoleniowych, formacyjnych, wizerunkowych i innych. Może się przyczynić do tego, że dobrze wyregulowany mechanizm będzie funkcjonował sprawnie, bez zbędnych zgrzytów i komplikacji. Tacy wielcy zasłużą sobie na granitowe epitafia, mosiężne tablice fundatorów i wpisy do lokalnych, a może nawet narodowych kronik.
Ale ci funkcjonariusze nie przyciągną do wnętrza nawet jednego nowego zwolennika tej drogi. Te coraz większe kościoły, coraz liczniejsze i wyższe pomniki, te coraz głośniejsze wystąpienia nie są w stanie zakryć smutnej prawdy, że zamykamy się coraz bardziej i bardziej we własnym gronie; gronie, które chudnie w oczach, traci swoją atrakcyjność i silę przyciągania" (27 kwietnia 2013);

30* „Spolaryzowany świat, w którym z jednej strony są ci źli, a z drugiej dobrzy, w jednym obozie mądrzy i oświeceni, a w drugim niczego niepojmujący głupcy, w jednym stronnictwie ci »z bruzdą«, zaś w drugim nieskalani, byłby niezwykle wygodny na co dzień. Wystarczyłoby jakimś wpisem w dowodzie osobistym określić przynależność do jednego z tych obozów, a następnie badaniami okresowymi weryfikować ważność urzędowego wpisu na kolejny miesiąc czy rok. Ta dychotomia - My i oni (sic!), ciągle gdzieś się ujawnia, czasem w formie łagodnej akademickiej retoryki, to znów agresywnej, a nawet krwawej konfrontacji. Spróbujcie sobie wyobrazić biskupa przemyskiego, który oddaje grekokatolikom ich cerkiew, przerobioną po wojnie na kościół.
Albo wyobraźcie sobie warszawskiego biskupa, który nie tylko nie wyraża sprzeciwu, ale wręcz z własnych środków buduje w stolicy meczet dla wyznawców islamu. Już o takich fanaberiach jak zapraszanie na wykłady do seminarium duchownego mariawickiego biskupa, rabina albo i znanego z antyklerykalnych poglądów filozofa nie wspomnę. Jasne, wyraziste granice są jak najbardziej pożądane i skoro liberalizujący się świat je zaciera, to znajdą się tacy, którzy zarysują je na nowo i na ostro" (1 czerwca 2013);

31* „Wywołał mnie znów do tablicy niezawodny w swoich insynuacjach prawicowy felietonista i przypisał mi sprawstwo pomocnicze wobec postawionych publicznie [w jednym z tygodników] pytań o Rwandę. Od dwóch tysiącleci pytamy publicznie i prywatnie o śmierć Jezusa z Nazaretu. Nie widzimy w tym nic niestosownego. Cóż niestosownego dostrzegł dziennikarz w przypomnieniu śmierci blisko miliona ludzi zaszlachtowanych maczetami dziewiętnaście lat temu? Cóż go tak bardzo zabolało? Czyżby pytania o postawę ludzi Kościoła w tym jednym z najbardziej katolickich krajów Afryki, odwiedzonym niedługo przed rzezią przez papieża Jana Pawła II?" (13 lipca 2013).

Ciąg dalszy już nie nastąpi...
MARCIN KOS


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)